Re: Mundial 2022 Katar - nietypowy i kontrowersyjny zarazem
: wtorek 22 lis 2022, 23:49
Klęska Argentyny szokującą niespodzianką mundialu!
Przyznaję, że oglądałem jedynie drugą połowę, ale obejrzałem to, co najważniejsze czyli ładne bramki wspomnianych Al-Shehriego i Al-Dawsariego. Gdy 1:0 zmieniło się w 1:2 przecierałem oczy ze zdumienia, a później subiektywnym okiem zacząłem doceniać walczących Saudyjczyków, bo trochę tak jest, że wielu z nas trzyma w meczach kciuki za tych formalnie słabszych. Niby Albicelestes atakowali (m.in. strzał głową Messiego) ale obrona Arabii była nie do zdarcia. Ich zaangażowanie było widać w jednej z akcji, gdy mimo spalonego ich defensor wybił piłkę z linii bramkowej. Zawodnicy w zielonych strojach kolokwialnie mówiąc gryźli trawę, doskakiwali do Argentyńczyków, częstokroć ich faulowali, ale byli przy tym skuteczni. Komentatorzy częściej wymawiali ich nazwiska częściej, niż Ottamendiego, Di Marii czy wspomnianego Messiego.
Z biegiem czasu pojawiały się ciekawostki, że pierwszy raz reprezentanci tego kraju stracili dwa gole w inauguracji od czasu meczu z... Polską w 1974 r. (wygranego wtedy przez Orłów Górskiego 3:2), a ostatni raz przegrali jeszcze wcześniej, bo w 1958 roku! Jednak ten rekord upadł 22 listopada 2022 roku w Katarze.
Okazuje się, że zbytnia pewność siebie potrafi zgubić. Wielu kibiców w błękitno-białych trykotach przed meczem liczyło sobie, ile goli wbiją do siatki bliskowschodniej drużynie z 51.miejsca rankingu FIFA. Z jednej strony był to dla nas plus, że Meksykanie w 2.kolejce mogą się spodziewać ostrej bitki, a z drugiej ostrzeżenie dla nas, że Saudyjczycy, niesieni przez trybuny (to sąsiedni kraj wobec Kataru) będą trudnym przeciwnikiem. Po niecałych czterech godzinach przyszedł mecz na który czekali kibice w kraju nad Wisłą
Męczarnie w meczu z Meksykiem i niewykorzystany karny
Były bojowe nastroje, doniesienia o tym, że kadra trenera Martino jest najsłabsza od lat - mówili o tym sami Meksykanie, w studiu przedmeczowym ktoś stwierdził, że ze względu na zamiłowanie do defensywnej taktyki trenerów obu zespołów szykuje się brzydki mecz i rzeczywiście tak było.
Powiedzieć, że to mecz dla koneserów do mało. Na kontenerowym, jedynym nieklimatyzowanym Stadionie 974 było dużo chaotycznej gry, mało składnych akcji podbramkowych, lepiej w tym wyglądali reprezentanci kraju z Ameryki Środkowej, ale byli nieskuteczni. Swoistym gamechangerem mogła być akcja z 58 minuty, kiedy po analizie VAR australijski sędzia wskazał rzut karny. Do piłki postawionej na 11. metrze podszedł nasz najlepszy zawodnik, Robert Lewandowski, który tym razem nie wykonał charakterystycznego przytupu i... dość anemicznie strzelił w prawy róg, gdzie piłkę ku rozpaczy Biało-Czerwonych wybronił Ochoa. Trzeba po prawdzie przyznać, że była do de facto JEDYNA nasza okazja do zdobycia gola w tym meczu, co pokazuje, jak mało mieliśmy atutów w ofensywie. Niestety słabo wypadli pomocnicy, od których oczekiwaliśmy większej inicjatywy w ataku na bramkę Meksyku. Zarówno Sebastian Szymański, Nicola Zalewski i Piotr Zieliński zostali zmienieni w II połowie. Szwankowała gra kombinacyjna, brakowało prostopadłych podań, swoją drogą rywale na niewiele Polakom pozwalali. Zresztą przeważali we wszystkich statystykach, prócz wybieganych kilometrów (106-109) na korzyść Naszych.
Nieliczne plusy to niezła gra Bartosza Bereszyńskiego i Wojtka Szczęsnego, przyzwoity występ Glika, brak... kartki dla Krychowiaka i fakt, że wreszcie od 1986 r. nie przegraliśmy meczu otwarcia. Gorzej, że z taką grą raczej niewiele osiągniemy z Arabią Saudyjską, która pokazała, jak należy grać z wyżej notowanym przeciwnikiem.
Przyznaję, że oglądałem jedynie drugą połowę, ale obejrzałem to, co najważniejsze czyli ładne bramki wspomnianych Al-Shehriego i Al-Dawsariego. Gdy 1:0 zmieniło się w 1:2 przecierałem oczy ze zdumienia, a później subiektywnym okiem zacząłem doceniać walczących Saudyjczyków, bo trochę tak jest, że wielu z nas trzyma w meczach kciuki za tych formalnie słabszych. Niby Albicelestes atakowali (m.in. strzał głową Messiego) ale obrona Arabii była nie do zdarcia. Ich zaangażowanie było widać w jednej z akcji, gdy mimo spalonego ich defensor wybił piłkę z linii bramkowej. Zawodnicy w zielonych strojach kolokwialnie mówiąc gryźli trawę, doskakiwali do Argentyńczyków, częstokroć ich faulowali, ale byli przy tym skuteczni. Komentatorzy częściej wymawiali ich nazwiska częściej, niż Ottamendiego, Di Marii czy wspomnianego Messiego.
Z biegiem czasu pojawiały się ciekawostki, że pierwszy raz reprezentanci tego kraju stracili dwa gole w inauguracji od czasu meczu z... Polską w 1974 r. (wygranego wtedy przez Orłów Górskiego 3:2), a ostatni raz przegrali jeszcze wcześniej, bo w 1958 roku! Jednak ten rekord upadł 22 listopada 2022 roku w Katarze.
Okazuje się, że zbytnia pewność siebie potrafi zgubić. Wielu kibiców w błękitno-białych trykotach przed meczem liczyło sobie, ile goli wbiją do siatki bliskowschodniej drużynie z 51.miejsca rankingu FIFA. Z jednej strony był to dla nas plus, że Meksykanie w 2.kolejce mogą się spodziewać ostrej bitki, a z drugiej ostrzeżenie dla nas, że Saudyjczycy, niesieni przez trybuny (to sąsiedni kraj wobec Kataru) będą trudnym przeciwnikiem. Po niecałych czterech godzinach przyszedł mecz na który czekali kibice w kraju nad Wisłą
Męczarnie w meczu z Meksykiem i niewykorzystany karny
Były bojowe nastroje, doniesienia o tym, że kadra trenera Martino jest najsłabsza od lat - mówili o tym sami Meksykanie, w studiu przedmeczowym ktoś stwierdził, że ze względu na zamiłowanie do defensywnej taktyki trenerów obu zespołów szykuje się brzydki mecz i rzeczywiście tak było.
Powiedzieć, że to mecz dla koneserów do mało. Na kontenerowym, jedynym nieklimatyzowanym Stadionie 974 było dużo chaotycznej gry, mało składnych akcji podbramkowych, lepiej w tym wyglądali reprezentanci kraju z Ameryki Środkowej, ale byli nieskuteczni. Swoistym gamechangerem mogła być akcja z 58 minuty, kiedy po analizie VAR australijski sędzia wskazał rzut karny. Do piłki postawionej na 11. metrze podszedł nasz najlepszy zawodnik, Robert Lewandowski, który tym razem nie wykonał charakterystycznego przytupu i... dość anemicznie strzelił w prawy róg, gdzie piłkę ku rozpaczy Biało-Czerwonych wybronił Ochoa. Trzeba po prawdzie przyznać, że była do de facto JEDYNA nasza okazja do zdobycia gola w tym meczu, co pokazuje, jak mało mieliśmy atutów w ofensywie. Niestety słabo wypadli pomocnicy, od których oczekiwaliśmy większej inicjatywy w ataku na bramkę Meksyku. Zarówno Sebastian Szymański, Nicola Zalewski i Piotr Zieliński zostali zmienieni w II połowie. Szwankowała gra kombinacyjna, brakowało prostopadłych podań, swoją drogą rywale na niewiele Polakom pozwalali. Zresztą przeważali we wszystkich statystykach, prócz wybieganych kilometrów (106-109) na korzyść Naszych.
Nieliczne plusy to niezła gra Bartosza Bereszyńskiego i Wojtka Szczęsnego, przyzwoity występ Glika, brak... kartki dla Krychowiaka i fakt, że wreszcie od 1986 r. nie przegraliśmy meczu otwarcia. Gorzej, że z taką grą raczej niewiele osiągniemy z Arabią Saudyjską, która pokazała, jak należy grać z wyżej notowanym przeciwnikiem.