Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że wydawca tygodnika "Wprost" oraz jego byli dziennikarze nie muszą przepraszać Kamila Durczoka. To pokłosie słynnych artykułów z początku 2015 r., w których opisano przypadki molestowania i mobbingu w redakcji "Faktów" TVN. Co ważne, wyrok nie jest prawomocny.
Głośna sprawa sądowa dotyczyła dwóch artykułów "Ukryta prawda" z 9 lutego i "Nietykalny" z 23 lutego 2015 roku, w których na podstawie anonimowych relacji opisano m.in. przypadek molestowania seksualnego w jednej ze stacji telewizyjnych. Autorami tych publikacji są Sylwester Latkowski, Michał Majewski, Olga Wasilewska i Marcin Dzierżanowski.
Już po pierwszym tekście „Wprost” w tej sprawie w TVN powołano wewnętrzną komisję, która po rozmowach z wieloma pracownikami ustaliła, że w redakcji „Faktów” były trzy przypadki stosowania mobbingu i molestowania. Nie wskazano jednak, że sprawcą był Kamil Durczok, ale jednocześnie za porozumieniem stron rozwiązano z nim umowę, a poszkodowanym zapłacono rekompensatę. Durczok zapewniał, że jest niewinny.
Kamil Durczok odszedł wtedy ze stacji. "Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy" - mówił potem Kamil Durczok na antenie radia Tok FM w trakcie porannego wywiadu z Dominiką Wielowiejską.
Wyrok sądu nie jest prawomocny. Kamil Durczok już zapowiedział na twitterze, że odwoła się od dzisiejszego wyroku.
Wszystkich, którzy we mnie wierzyli i wierzą, zapewniam: przegraliśmy bitwę ale nie przegraliśmy wojny. Przyjdzie czas na sprawiedliwy, prawomocny wyrok. A kłamstwo doczeka się kary.
— Kamil Durczok (@durczokk) 14 maja 2018
Lista dodanych komentarzy
Aby dodać komentarz, wypełnij poniższe pola. Każdy komentarz musi przejść proces weryfikacji.
Pola oznaczone * są wymagane.