tvnfakty.pl

Sytuacja z całą pewnością nie do pozazdroszczenia i bez dodatkowego stresu się nie obejdzie (o czym z resztą Dagmara sama napisała przy tym zdjęciu).
Szczęśliwie ten szczyt zachorowań w Polsce może nie będzie aż tak duży. Z doświadczeń chińskich wynika, że wprowadzenie restrykcji dotyczących zgromadzeń pozwala uniknąć (lub zatrzymać jeśli już wystąpił, jak w prowincji Hubei) wykładniczego przyrostu liczby zakażeń i przeciążenia systemu opieki zdrowotnej. U nas ograniczenia wprowadzono dosyć szybko, więc krzywa liczby nowych przypadków prawdopodobnie będzie bardziej wypłaszczona. Jeśli ludzie zastosują się do zaleceń, to powinno skończyć się na pewnych utrudnieniach, ale bez zapaści systemu.

Kiedyś mówili o dzieciach wojny, za jakiś czas będą mówić o dzieciach COVID-u. Porodówki są raczej czynne, ale z poradniami lekarskimi jest już gorzej (wiem to ze swojego doświadczenia). Byłem niedawno pod jednym ze szpitali i tam taki napis odręcznym pismem na drzwiach: "Poranie: ginekologiczna, okulistyczna, stomatologiczna, chirurgiczna nieczynne do odwołania. W sprawach pilnych bezpośredni kontakt telefoniczny z lekarzem". Zatem, jeżeli ktoś potrzebowałby konsultacji u specjalisty to ma spory kłopot, przynajmniej w Poznaniu.
Trzeba przyznać, że naród jest dość zdyscyplinowany - pokazywane są zdjęcia opustoszałych ulic w miastach, jest sporo miejsca w tramwajach i autobusach (też wczoraj to zaobserwowałem), ci co mogą to siedzą w domach i chyba daje to efekt bo po dwóch tygodniach od pierwszego przypadku COVID-19 w Polsce mamy mniej zachorowań niż w analogicznym okresie mieli Niemcy, że o Hiszpanach i Włochach z litości nie wspomnę.
Teoretycznie wszelkie budynki związane ze służbą zdrowia nie powinny wzbudzać obaw, bo sterylność powinna w nich być podstawą. Choć ostatni przykład warszawskiego laboratorium PZH pokazuje, że nawet lekarze mogą się zakazić. Dagmara ma stresującą sytuację, nam pozostaje trzymać kciuki za to żeby wszystko przebiegło przede wszystkim bezpiecznie.

w Polsce mamy mniej zachorowań niż w analogicznym okresie mieli Niemcy

Niby tak, ale czy mamy aż tak rozwinięty system testów jak Niemcy?Tu mówiąc najdelikatniej jak potrafie śmiem wątpić.

maxxx pisze: ↑czwartek 19 mar 2020, 11:17
w Polsce mamy mniej zachorowań niż w analogicznym okresie mieli Niemcy
Niby tak, ale czy mamy aż tak rozwinięty system testów jak Niemcy?Tu mówiąc najdelikatniej jak potrafie śmiem wątpić.

A to inna sprawa. Ostatnio w Poznaniu ściągnęli z Brna wirówkę, która w 2h godziny robi wyniki, pewnie będzie robić w naszym jednoimiennym na Szwajcarskiej
https://epoznan.pl/news-news-103861-do_ ... e_rzadziej
Gdybyśmy mieli takie w innych ośrodkach, można by zwiększyć przepustowość, choć ludzie z MZ mówią, że na razie jechali na 50% mocy przerobowej. Problem jest taki że główne laboratorium w Warszawie właśnie padło. A WHO mówi - testować, testować i jeszcze raz testować... Choć w pierwszej kolejności powinni być ci, którzy mają kontakt z wieloma ludźmi - lekarze, aptekarze, pielęgniarki, personel medyczny, pracownicy handlowi, zwłaszcza sprzedawcy.

Maciek_POZ pisze: ↑czwartek 19 mar 2020, 08:02 Kiedyś mówili o dzieciach wojny, za jakiś czas będą mówić o dzieciach COVID-u.

Bez przesady, to zupełnie nieporównywalne sytuacje. Bomby z nieba nie lecą, głodu ani niedożywienia też nie ma.

Maciek_POZ pisze: ↑czwartek 19 mar 2020, 08:02 Teoretycznie wszelkie budynki związane ze służbą zdrowia nie powinny wzbudzać obaw, bo sterylność powinna w nich być podstawą.

Sprzęt można wysterylizować, sale zdezynfekować specjalnymi środkami itd., ale trudno uniknąć kontaktów pacjent-pacjent, a i personel sam podkreśla że nie jest należycie testowany.

maxxx pisze: ↑czwartek 19 mar 2020, 11:17 Niby tak, ale czy mamy aż tak rozwinięty system testów jak Niemcy?Tu mówiąc najdelikatniej jak potrafie śmiem wątpić.

Przypuszczam, że to było jednym z powodów tak ostrej reakcji władz. Oni zdają sobie sprawę z tego, że polski system zostałby przeciążony przy znacznie mniejszej liczbie przypadków niż we Włoszech.