Nieco w komentarzu do moich szacownych poprzedników:
Można by powiedzieć, że konia z rzędem temu, kto teraz wytypuje datę wyborów. Niby marszałkini Witek ma 14 dni na ogłoszenie nowego terminu po uchwale PKW. Wiadomo że rządzącym będzie zależało, żeby były możliwie szybko, bo im dłużej zamrożona będzie gospodarka, tym bardziej będzie wzrastać wzburzenie społeczne - już protestują przedsiębiorcy, zwłaszcza z biznesów które zostały zamknięte - restauratorzy, fryzjerzy, a pewne grupy, zwłaszcza młodzi dorośli też będą coraz bardziej zmęczeni obostrzeniami. Zresztą widzieliśmy to po materiałach TVN z plaży w Międzyzdrojach. Wtedy pojawiają się warunki do tego, żeby mogła odbyć się druga tura i w takiej sytuacji szansa opozycyjnego kandydata znacząco wzrasta.
Co do byłych-przyszłych kandydatów, to nie wiadomo, czy elektorat MKB świadomie za jej decyzją nie zbojkotował tych sasinowych wyborów, stąd ten spadek w sondażach. Pytanie czy da się to odrobić. Wielu ludziom w trudnych czasach pandemii podobały się bezkompromisowe przemówienia Hołowni. Przyznaję, że mam sympatię do niego za działalność dziennikarską i społeczną, ale cały czas mam wątpliwość, jak ma on być tym prezydentem bez jakiegokolwiek zaplecza, zwłaszcza w naszym systemie politycznym. Wiadomo, że syndrom antysystemowego naturszczyka przyciąga wyborców, co pokazywały (początkowe) sukcesy Leppera, Palikota czy Kukiza - jednak ile można na tym jechać?
Niestety Koalicji Obywatelskiej zabrakło wyrazistego fightera, którym kiedyś był Donald Tusk, i choć zabrzmi to może przesadnie Jacek Jaśkowiak miałby szansę, gdyby uwierzył w niego partyjny aktyw. Wychował się w niełatwej dzielnicy Poznania, trenował boks, był przedsiębiorcą (teraz byłby to atut!), jest doświadczonym samorządowcem, zatem zna problemy ludzi (tu nie mogliby mu przypinać "oddalonej od życia inteligenckości" jak w przypadku MKB). I nie mógłby być trafiony z lewej flanki, bo wspierał działania mniejszościowe w Poznaniu i choć sam deklaruje ateizm, potrafi się dogadywać z osobami związanymi z Kościołem (w historii polskiej polityki był już jeden taki pan, do tego dwukrotnie wybierany prezydent).
W tej kandydaturze były dwa minusy - rozpoznawalność w kraju (to jednak idzie zrobić, Biedroń pokazał jak - mimo że nie ma jakiś wielkiego poparcia to jest politykiem kojarzonym w skali kraju) i przekonanie do siebie ludzi ze wsi, ale jak często mawia moja ulubiona prezenterka "jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził". Biedroń nie ma szans, bo zawsze będzie mu wypominana jego orientacja seksualna (to na pierwszym miejscu), co w naszym powierzchownie katolickim kraju ma (niestety) znaczenie.
https://fansportsklep.pl/ Z drugiej strony Bosak, może sobie opowiadać wszystko o prowolnościowych poglądach, ale i tak będzie kojarzony z narodowcami, względnie Korwinem-Mikke czy Braunem i to już wystarczy do moralnej dyskwalifikacji.
Podsumowując - z jednej strony Polacy nie chcą prezydenta skrajnego - nie będzie to ani gej, ani nacjonalista. Powinien mieć ładną żonę, grzeczne dzieci - nierzadko coś czego sami w większości nie mają, choć nie chcą tego przyznać. A jak raz po raz dowali zgniłemu Zachodowi za zdradę w 1939 r., czy za to, że mało kasy dają to jeszcze w oczach suwerena zyska... A że gdzieś tam po cichu ginie wolność osobista?! Niestety jesteśmy tą żabą, która powoli się gotuje... Będzie jak w Rosji, ci co kadzą będą mieli frukty, apanaże, a suweren będzie klepać biedę, ale będzie wierzyć swojemu przywódcy - bo raz po raz zasiłkiem rzuci, bo czasem odwiedzi kogoś na podlaskiej wsi (nie ujmując). Niestety wiele wygląda na to, że za jakiś czas będziemy sobie mogli pokrzyczeć wyłącznie w internecie, dopóki nam go nie wyłączą.