Film dokumentalny, Polska
- To jest film o słowach w polityce. Ile znaczą, a właściwie – ile nie znaczą… - mówi Tomasz Sekielski – O tym, jak łatwo politycy składają deklaracje, obiecują, a po dojściu do władzy, zapominają do czego się zobowiązali.
Film „Władcy marionetek” pokazuje mechanizmy władzy. To, czym się kierują politycy, jak działają, jak manipulują. Kto jest marionetką w tym świecie? Politycy w rękach specjalistów od marketingu? Czy wyborcy na „sznurkach” rządzących?
- Mam nadzieję, że ten film da do myślenia nie tylko wyborcom – mówi dziennikarz. - Jakimi prawami rządzi się marketing polityczny? Jak uderza w jednostkę i jak dzięki niemu łowi się wyborców?
Tomasz Sekielski w wyjątkowy sposób zestawił ze sobą wypowiedzi polityków z reakcjami zwykłych ludzi. Pojawiają się najważniejsi ludzie w państwie z ostatnich 20 lat: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Marian Krzaklewski, Lech Kaczyński, Jarosław Kaczyński, Donald Tusk, Leszek Miller. Wypowiadają się też trzej najbardziej znani w Polsce eksperci od marketingu politycznego.
Wielokrotnie kamera pokazuje polityków, którzy są nagrywani nie wiedząc o tym. Jak na przykład Kazimierza Kutza, który na wieść o tym, że Tomasz Sekielski przygotowuje film o kłamstwach polityków odpowiada „O kurwa” albo Zbigniewa Ziobry, który nie chce rozmawiać z chorym człowiekiem, a zmienia zdanie dopiero, gdy w oddali dostrzega kamerę.
W jednym z fragmentów filmu olbrzymie wrażenie wywierają zdjęcia prezydenta Kaczyńskiego obecnego na ważnych uroczystościach historycznych, odznaczającego Powstańców i słowa matki prezydenta, podkreślającej w jakiej tradycji wychowywała syna. Zaraz potem pokazany jest zwykły Warszawiak, którego prezydent Kaczyński (gdy jeszcze był prezydentem stolicy), usiłował bez odszkodowania pozbawić domu i firmy na podstawie nieważnego już dekretu Bieruta. Roztrzęsiony człowiek z trudem opowiadał Tomaszowi Sekielskiemu o historii swojego domu, warszawskich korzeniach i o tym, że za chwilę wszystkiego co ma, może zostać pozbawiony.
W innej ze scen widzimy Tomasza Sekielskiego udające się do Sejmu z kolorowym pudełkiem. Takie same pudełka, a w nich 750 tys. podpisów Polaków, hucznie dwa lata temu wnosili do Sejmu czołowi politycy PO. Sekielski pyta polityków tej partii, co się stało z zebranymi podpisami. Odpowiedzi Schetyny czy Nowaka zestawione są ze zdjęciami dużej niszczarki, która w 45 minut tnie wszystkie podpisy. Na stwierdzenie Tomasza Sekielskiego, że podpisy zostały zniszczone, politycy uciekają od kamery, a chwilę później pojawia się straż marszałkowska.
W filmie pojawiły się też zdjęcia pijanego prezydenta Kwaśniewskiego w Charkowie u boku rodzin tragicznie pomordowanych polskich żołnierzy. Leszek Miller komentujący tę sytuację potwierdza, że prezydent był pijany, a on ze swoimi otoczeniem musiał ratować sytuację. Przypomniany jest materiał z „Faktów” i słynny uraz goleni, choroba filipińska i inne wpadki głowy państwa. Chwilę później Sekielski pyta Kwaśniewskiego, czy kiedykolwiek w polityce skłamał, a kamera z bliska pokazuje twarz byłego prezydenta…
Tomasz Sekielski zostawił w swoimi filmie wiele ujęć, których pewnie dziennikarz o mniej znanym nazwisku zostawić by się nie odważył. Dla przekładu zdenerwowany premier Tusk wypomina Sekielskiemu SMS-a do Ewy Kopacz, że jeśli nie przyjdzie do „Teraz My” to „zostanie zniszczona”.
To tylko kilka z kilkudziesięciu fenomenalnych przykładów pokazanych w filmie. Tomasz Sekielski zadbał o to, aby przez 90 minut trzymać widza w napięciu i ciągle go zaskakiwać. W filmie dużo jest zdjęć z ukrycia, gdy rozmówcom wydaje się, że kamery nie ma albo że jest wyłączona. Pojawiają się też znakomite prowokacje, które nie mają nic wspólnego z tymi w tabloidach. Na przemian poszczególne sceny wzbudzają niechęć i rozczarowanie całą klasą polityczną, momentami rozbawiają, a bardzo często wzruszają, gdy pokazywani są zwykli Polacy. To film, który powinien zobaczyć każdy i film który znakomicie potrafi zmienić nastawienie do codziennych news’ów i bieżących spraw politycznych.
Emisja: marzec 2010 r.